"Gdy śliczna Panna" to tradycyjna polska kolęda, jej słowa i melodia pochodzą najprawdopodobniej z XVIII wieku. Jednak ich autor pozostaje nieznany. Kolęda ta była swego czasu bardzo popularna, zwłaszcza z żeńskich klasztorach, a jej najstarszy zachowany rękopis pochodzi z początku XVIII wieku i obecnie przechowywany jest w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej. Wigilia Bożego Narodzenia 2020. Jakie modlitwy? Kiedy powinno się dzielić opłatkiem? Tekst kolędy "Gdy śliczna Panna" Gdy śliczna Panna Syna kołysała, Z wielkim weselem tak Jemu śpiewała: Li li li li laj, moje Dzieciąteczko, Li li li li laj, śliczne Paniąteczko. Wszystko stworzenie śpiewaj Panu swemu, Pomóż radości wielkiej sercu memu: Li li li li laj, wielki królewiczu, Li li li li laj, niebieski dziedzicu. Sypcie się z nieba liczni aniołowie, Śpiewajcie Panu niebiescy duchowie: Li li li li laj, mój wonny kwiateczku, Li li li li laj, w ubogim żłóbeczku. Nic mi nie mówisz, o kochanie moje! Przecież pojmuję w sercu słowa Twoje! Li li li li laj, o Boże Wcielony! Li li li li laj, nigdy niezmierzony.
Z dźwiękiem dzwonów wraz z opłatkiem wigilijnym w dzień Bożego Narodzenia ślę serdeczne pozdrowienia. W dzień Bożego Narodzenia, Niech się spełnią Twe marzenia.
W dzień Bożego narodzenia, radość wszystkiego stworzenia; * Ptactwo chwali Pana, bydło na kolana * Upada, upada. Król orzeł najprzód przyleciał, gdy się o godach dowiedział: * Nawiedził Dzieciątko, małe Pacholątko, * W Betleem, w Betleem. Ptactwo się też dowiedziało, za królem swoim leciało * Na królewskie gody, nie pili tam wody, * Lecz wino, lecz wino. Tem to chciał zagrzać struś głowę, a do tego zjadł podkowę; * By ją prędzej strawił, na gody się stawił * Jezusa Chrystusa. A gdy kania dżdżu czekała, o tychże godach słyszała; * Więc odszedłszy wody, leciała na gody * Jezusa Chrystusa. Stadem cyranki leciały, a kaczki bardzo kwakały; * Myśliwiec je brokiem przestraszył, aż skokiem * Uciekły, uciekły. Gdy przyleciały do dwora, piwnicznym miały kaczora; * Lecz mu na te gody, kazały pic wody * Do syta, do syta. Obchodziło to kaczora, i nie chciał czekać wieczora; * Ale go żórawie strzepali po głowie, * I uciekł, i uciekł. Gęsiom się wiedzieć dostało, że się tam ptactwo zleciało; * Gąsior ich wiódł pasmo, bo nie było ciasno * W Betleem, w Betleem. Gdy wodne ptactwo leciało, leśne się też dowiedziało; * Dudek z wielkim nosem, zwoływał ich głosem * Na gody, na gody. Sojka im więcej znać dała, gdy jak chłop w lesie chukała, * Bo już się upiła, gdy na godach była * W Betleem, w Betleem. Szczygieł z czyżykiem i ziębą, i kanarek z małą gębą, * Trznadle z czeczotkami, były szczebiotkami * Wzajemnie, wzajemnie. Darmo na wino pójdziemy, bo go mało wypijemy; * A chruściel z wilgą, dobrą choć nie wielką, * Są radą, są radą. Mówiąc: za co tam stanie, gdy się nam widzieć dostanie * W Betleem wesele, które w ludzkiem ciele * Bóg sprawił, Bóg sprawił. Jeszcze jarząbek z sokołem, radził im z ciećwierzem społem: * Rozmów zaniechajcie, na gody bywajcie * Do wina, do wina. A jeśli nie wypijecie, jastrzębia poczęstujecie, * By was pazurami, latając nad wami, * Nie szarpał, nie szarpał. Ptactwo się z lasu porwało, bo się im to spodobało; * Lecąc z kuropatwą przepiórka, tę łatwą * Da radę, da radę: A co nazbyt będziem miały, u bąka gardziel niemały; * Więc go pożyczymy, do domu weźmiemy * Ostatek, ostatek. A jeśli będzie we dzbanie, pożycz nam nosa bocianie; * Żuraw długiej szyi, rad też dobrze pije, * Da i nam, da i nam. I tak różnych ptasząt stado, będąc Jezusowi rado, * W to miejsce leciało, kędy Pańskie ciało * Powito, powito. Spocząć chciały niebożęta, lecz zastąpiły zwierzęta, * Bydlęta, robacy i domowi ptacy, * Chwalili Dzieciątko. Zaczem wszystek dom okryli, gdy się w szopie nie zmieścili; * Potem w zgodne głosy, wrzaski pod niebiosy * Leciały, leciały. Chwała bądź Bogu Żywemu, ubogo narodzonemu * Dla człeka nędznego, by kłopotu swego * Miał koniec, miał koniec. Podziękowawszy Dzieciątku, każdy się miał z nich do wziątku; * Bóg im błogosławił, gdy się na świat zjawił * W pieluszkach, w pieluszkach. Dopieroż tam wrzawa była, gdy było zwierząt tak siła; * Żaden nie chciał robić, każdy chciał się napić * Na godach, na godach. Więc orzeł między ptakami, lew zaś między zwierzętami * Uczynił porządek, by każdy za wziątek * Co robił, co robił. Wprzód zrobili gospodarstwem bydlęta z domowem ptastwem, * By leśne zwierzęta, i wodne ptaszęta * Raczyli, raczyli. Kur jako gospodarz domu, wiedząc co rozkazać komu, * Kazał mało gadać, a owocu dawać * Dostatkiem, dostatkiem. Pana obudził swem pianiem, by żyli Jego staraniem; * I czeladź i dziatki, by mieli dostatki, * I goście, i goście. wszystkie powysyłał, aby przynieśli specyał * Dla czapli i sowy, kotom także zdrowy, * Jak myszy, tak szczury. Wróblom zaś kazał domowym, do gumna pokazać owym, * Co zboże jadają, choć w lesie siadają * Na drzewie, na drzewie. Psom kazał, aby szczekali, ażby się goście nadziali; * Sam zaś wlazł na strzechę, by mieli uciechę, * Przypiewał, przypiewał. Na muzyce nie schodziło, pokazał każdy swe dzieło. * Grał rarog na rogu, słoń dał chwałę Bogu * Swym nosem, swym nosem. Kurczęta w piszczałki grały, uczone kosy śpiewały; * Niedźwiedź pacierz mówił, koń zębami dzwonił * Nad żłobem, nad żłobem. Puchacz swoim głosem puchał, gołąb Dzieciątku gruchał; * Wrona krak krakała, Boga wyznawała * Na szopie, na szopie. A słowik śpiewał dyszkantem, z kanarki, skowronki altem; * A kruk śpiewał basem, gawron był podczaszem * Ochotnym, ochotnym. Kozioł zasię brodą trząsał, gdy skórę z drzewa okąsał; * Jagnięta beczały, gdy płacz usłyszały * Jezusa Chrystusa. Zając siedząc z królikami, bębnił swojemi nóżkami; * Wróble zaś gwarzyły, gdy sobie podpiły * Z dzierlatką, z czeczotką. Papuga także gwarzyła, coś z cudzoziemska mówiła; * Żołna i z jędykiem, była tam syndykiem, * Bażant był szafarzem. Paw ogon śliczny roztoczył, lecz sprosnym wrzaskiem wykroczył. * Kwiczoły kwiczały, czeczotki śpiewały, * Sęp siedział jako sęp. A jelenio we zaś czoło, na rogach mając świece wkoło, * Tam wszystkim świeciło, aby widzieć było * Wesele, wesele. Wilcy grali w szałamaje, czajka ochoty dodaje; * Koniki skakały, świerszcze pomagały * Z mrówkami, z mrówkami. Więcej tam było wszystkiego, niżeli w arce Noego; * Tam tylko po parze, a tu zaś co może * Mieć ziemia, mieć ziemia. Sroka piwa nawarzyła, korzec wen chmielu włożyła; * Było dobre piwo, piło je co żywo * Na godach, na godach. Sowa nieboga huczała, we dnie wina nie widziała, * Hu hu, hu hu, hu hu, a mało co w brzuchu, * Bez wina chudzina. Ale gdy było w północy, piła do ciężkiej niemocy; * War piwa wypiła, jeszcze się swarzyła * Niecnota, niecnota. Gdy wszystko Boga uczciło, co żywo się rozprószyło; * Ludziom przykład dawszy, by Boga uznawszy, * Chwalili, chwalili.
0BUOoA1.